piątek, 22 czerwca 2007

Problem jakiego się nie spodziewałem...

Chciałbym poinformować iż pojawił się problem który stawia pod dużym znakiem zapytania to czy wyjazd do Szkocji dojdzie do skutku.

Powód: nie mamy kwatermistrza. Dokładniej mówiąc Maciek nie mogąc znaleźć swojego patentu kwatermistrza udał się do Okręgu aby wystawiono mu kopię. Okazało się że nie miał zaliczonego jednego zadania (o czym nie wiedział, lub się nie dowiedział) i tak naprawdę nie ukończył kursu. Nie muszę chyba tłumaczyć jaka była reakcja gdy wydało się że Maciek już był kwatermistrzem obozu do Finlandii nie posiadając uprawnień.

Możliwe wyjście z sytuacji:
- zrealizowanie zaległego zadania(o ile będzie taka możliwość)
- znalezienie kwatermistrza na już (utrudnione ze względu już zaplanowanego okresu wakacji, oraz tego że łatwiej znaleźć uczestnika obozu niż kwatermistrza)
- warunkowa zgoda Okręgu (raczej nie wchodzi w rachubę)

Dlatego jeżeli ten problem nie zostanie na dniach rozwiązany to obóz się nie odbędzie. Oczywiście istnieje możliwość prywatnego wyjazdu do Szkocji wg zaplanowanej trasy (nie ma żadnych praw autorskich) lecz ja osobiście na taką formę się nie piszę. Nie ukrywam że zirytowała mnie ta sytuacja za którą odpowiedzialność ponoszą w takim samym stopniu Maciek i Okręg.

Zmieniając temat: nie dotarły do mnie sygnały że osoby które miały zorganizować zarobek w Kauflandzie zrobiły coś w tym kierunku. Tym samym daje to obraz jaki stosunek do organizującego obóz i próśb z jego strony mają wyżej wspomniani ludzie.

3 komentarze:

RNVR pisze...

Dla mnie istnieje tylko jedno rozwiązanie. Rozmawiać z okręgiem że sytuacja jest taka jaka jest, Maciek nie wiedział o tym że brakowało mu zaliczenia. Jeśli ktoś mu kiedyś wydał patent (a chyba tak było?) to i Okręg jest tutaj winny, dlatego powinien jak najszybciej zrobić to zadanie zaległe i dokończyć kurs. Warunkowe pozwolenie powinno wejść chyba w grę wtedy. Z innej beczki. Maciek był już kwatermistrzem na jakimś obozie (np. wędrownym)? bo to się trochę dziwne wydaje.
Tak jak napisałeś Marek, można szukać kwatermistrza wśród innych środowisk. Mamy bodaj zaległy zabookowany bilet Grega. Byłaby ew. kwestia kosztów za transport w Szkocji i jedzenie.
Faktycznie, sytuacja jest delikatnie rzecz biorąc nerwowa i może irytować, ale trzeba czym prędzej pognać do okręgu i łapać ludzi którzy są po części odpowiedzialni i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Poza tym Maciek musi też się tym zainteresować. Myślę że argument "utopimy 3000 zł uczestników po części przez winę okręgu" powinien nie przejść bez echa.
Rozumiem że komendant obozu nie może go rozliczać finansowo?
Oraz że komendant obozu musi mieć min. stopień pwd. jeśli mamy do czynienia z obozem wędrownym? Może łatwiej by było o przewodnika niż o kwatermistrza?

mauryn pisze...

Najwyraźniej Maciek nigdy nie miał tego papieru w ręce bo go nie odebrał. Gdyby zechciał go odebrać od razu to pewnie by się dowiedział że ma jedno zadanie nie zaliczone. To że pojechaliśmy do Finlandii udało się dlatego że ja byłem przekonany że Maciek ma skończony kurs i tak powiedziałem w okręgu - i na słowo mi uwierzono.Maciek dostał telefon do kobiety która 2 lata temu była odpowiedzialna za zadanie - czy mu się uda z nią to załatwić nie wiem. Czy Okręg weźmie na siebie częściową winę - nie wiem. Oczywiście komendant i kwatermistrz to na obozie nie może być ta sama osoba. Wydaje mi się że w tej sytuacji nie ma znaczenia że Maciek był kwatermistrzem (bez papierów) obozu do Finlandii. Jeżeli nie uda się Maćkowi "na już" zaliczyć tego zaległego zadania (o ile dorwie tą babkę) to sądzę że argument że wtopimy 3000zł nie będzie miał znaczenia gdyż to my jako organizator też ponosimy winę za obecną sytuację.

RNVR pisze...

Podsumowywując jesteśmy w ciemnej ..... Powiem szczerze że wszystko to i tak z perspektywy Finlandii wygląda co najmniej śmiesznie. Człowiek już pełnił tę funkcję, rozliczał jeden obóz wędrowny. Przy tym jak mu teraz nie dadzą zaliczyć i warunkowo pełnić kwatermistrzostwa, to 6 osób będzie duużo w plecy i przy okazji będzie miało po wakacjach, dodatkowe dwa tygodnie na już do rozplanowania.
W niczyim interesie nie jest nie puszczać nas do Szkocji. Wszystko w rękach Maćka.